Gdzieś już zupełnie uleciała ta Sycylia. Tak różna od tej wyobrażonej, wizualizowanej gdzieś przed wyjazdem. Co mi najbardziej utkwiło w pamięci? Śmieci. Wszędobylskie, piętrzące się w zasadzie wszędzie tam, gdzie w pobliżu jest człowiek. Niejednokrotnie gnijące i cuchnące. Może zamiast objeżdżać wyspę dookoła, należałoby więcej przecinać wszerz? W pamiętniku znajduję tylko dwa wpisy. Zostawiam fragmenty i garść „widokówek”.
Początek – Katania. Egzotyka, pierwsze co we mnie uderza. Stare budynki, jakby swego czasu niedokończone, duży koloryt. Dziwne skojarzenia z wyjazdem z lotniska w Limie. Może i przez to, że fantazja kierowcy taksówki podobna (i tylko auta dużo nowsze). Pod oknem pochodzący z Afryki sprzedawcy rzeczy różnych i zbędnych. Kupczące swoimi obfitymi krągłościami prostytutki. Wąskie, mroczne uliczki, roześmiane grupy miejscowych, spotkania niedostępne dla osób „z zewnątrz”. Kilku rozgadanych, mocno gestykulujących staruszków przegania gołębia, który ulokował się nad ich ławeczką. Obok grupka wyrostków gania za piłką. Kiedy dwóch z nich zabiera się za grę w karty, trzeci beztrosko obija piłką stojące na parkingu auto. Niespecjalnie bierze sobie do serca uwagi przypadkowego przechodnia. Być może ten wścibski dorosły i natrętny gołąb to jedne z niewielu realnych problemów dzieci i starców. Jedni zbyt młodzi, żeby się czymkolwiek martwić, drudzy zbyt doświadczeni, żeby sobie problemy stwarzać. Ławeczka, słońce, znajomi, zabawa, śmiech, rozmowa. Niby nic ciekawego, a więcej warte niż wszystkie atrakcje turystyczne razem wzięte.
Z trasy. Od kilku dni dziwna pustka. Jazda na granicy przyjemności. Pozostały szczątkowe hasła: turystyczne wybrzeże; zapuszczony interior – masa zniszczonych, niedokończonych budynków; wszędobylskie jaszczurki szeleszczące w opadłym listowiu; zapach zgniłych fig; nieustanna spiekota; miasteczka na wymarłe miasteczka; wieszczące problemy najlżejsze przełożenie; festiwal gestów właścicieli restauracji.
W restauracji przed Hiltonem rosyjska rodzina je kolację. Podczas kiedy rodzice smakują coraz to nowe ekskluzywne potrawy, ich syn pochłania frytki wpatrując się w wyświetlacz smartfona. Brak jakiejkolwiek reakcji przez kilkadziesiąt minut. W telewizji Al Bano wciska elektryczne fotele. Jeśli dokonasz zakupu w ciągu najbliższej godziny, otrzymasz dwa w cenie jednego. Na tym tle spore grupki miejscowych, przesiadujących przed domami. Być może „postęp” nie szabił tu jeszcze do końca więzi międzyludzkich. Piszę „do końca”, bo grupki tworzą głównie ludzie starsi. A może to wszystko to tylko iluzja – tak jak iluzją jest, że jedziesz przez wymarłe miasteczko, a tak naprawdę jest po prostu czas sjesty.
Filmy: Kentmere 400, Ilford HP5 Plus 400, Ilford Delta 100.
Kolor (Kodak Ultramax 400, Kodak ColorPlus 200) w drugiej części wpisu.
Najwyższy punkt: 1130 m
Wyskokość podjazdów: 6888 m
Dodaj komentarz